Twórczość

From tbolinski wiki
Revision as of 19:13, 9 October 2025 by Tymon (talk | contribs) (Init)
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)

Czy oni wiedzą?,

Czy oni wiedzą, co ja czuję, co ja myślę? Czy oni wiedzą, kim ja naprawdę jestem? Czy oni wiedzą, po co, dlaczego? Nadszedł czas niepewnego kroku.

To aż przytłaczające, co może być, może dlatego tyle tych myśli. Kiedy przed tobą kalendarium stawione, A ty jeszcze nie wiesz, w którą stronę.

Czy oni wiedzą, co za tym wszystkim stoi? Czy oni wiedzą, kiedy i gdzie? Czy oni wiedzą, jak się przygotować? Każdy wybór to niepewny zastaw.

Czasem czuję, że zginę wśród tych pytań, W gąszczu odpowiedzi, które nigdy nie padają. Kim być, co robić? A zegar tyka… Odpowiedzi brak, a już czas! 3 IX '25

Poranno-wieczorne przemyślenia,

Jak sardynka jadę, w moim 143 Myślę o tym co będzie, gdy już tak nie będzie Czas nie stoi, wszystko ciągle się zmienia Tyle myśli, tyle chwil, coraz trudniej je uchwycić

Dzień po dniu krótszy, jakby życia ubywało Coraz ciemniej, wracając teraz tylko blask zegara widzę Co będzie za kilka chwil? Czy ja się odnajdę? Co robić, jak żyć i wykorzystać te kilka chwil?

Ile czasu straciłem, błądząc w tłumie Nie wiedząc co jest ważne, tyle szans przeszło mi obok, nie dostrzegając ich w porę, zagubiony w swoim torze; zamknięty w swoim świecie; zatracony w tym, co moje

Drogę tę obrałem sam, nikt nie pchał mnie w tę stronę, lecz ile ja bym dał, by zmienić kurs Jak ja bym chciał cofnąć tasmę i zapisać ją ponownie, choć wiem, że nie można, trzeba iść przed siebie

Mimo chęci i planu, nie wszystko się uda, trzeba umieć się z tym pogodzić, pozwolić się ponieść Ja mogę się starać, lecz to życie decyduje, i ono wraz z czasem swoją ścieżkę mi maluje. 27 IX '25

Codzienni wojownicy

Codziennie, uśmiech na mojej twarzy rozkwita

Widząc tych, co przy ławce siadają od dawna,

Bo tam się toczy cicha ich codzienna litania.

Wpatrzonych w zeszyt, gdy świat czeka na nich otworem.


Lecz każda z tych dusz to inna kartka albumu,

Choć w naszej drodze łączy nas jeden wspólny cel.

Potrzebny i niezastąpiony, choć czasem tego nie wie,

Jak częścią precyzyjnego mechanizmu każdy jest.


Chciałbym choć przez krótką chwilę docenić wszystkich tych,

co zawsze byli inspiracją i motywacją.

Tych, mi bliskich i dalekich, co wspierali stale,

Ze mną się śmiali i w chwilach trudnych też trwali.

30 IX ‘25

Refleksje znad Gajowego wzgórza

Pamiętam te lata, gdy nie było tu nic,

Teraz w tym miejscu nowe pokolenie buduje.

Wyrosły tu ściany ze stali, betonu i szkła,

Na kolorowych polach szarych bloków przybywa.


Nowi giganci wznoszą się piętro za piętrem,

Wpatrzeni w swoje balkony, w bezoddechowej bliskości.

Na ulicach morze aut, faluje na resztkach trawników,

Bo deweloper ziemię na wagę złota liczy.


Wchodząc na moje ukochane wzgórze,

Obserwuję krajobraz, który od kołyski się rozwija.

Zastanawiam się, gdzie ta ziemia obiecana,

Gdzie ten gaj dla mych zmęczonych oczu?


Tęsknię za horyzontem, gdzie wędrując między połaciami,

Wiatr w mych włosach czułem, wiedziałem, że żyję.

Czas płaci wysoką cenę za każdy metr –

Gorzką monetą, co ma postępu imię.

I X ‘25

Oni

Jak tu być sobą, wśród tylu twarzy.

Bo każde słowo z nimi mnie natychmiast zmienia.

Słowa rzucam, czuję, że na wiatr,

Wolę z tobą rozmawiać sam na sam.

7 X ‘25

Życie

On już wrócił, jak szczęśliwy jestem ja.

To pokazuje, że z życia korzystać, póki się da.

Mnie też ten los kiedyś spotka, wiedz,

Lecz nie należy rozpaczać, ale wykorzystać ten czas.


Teraz już wiem, że zdrowie to skarb,

Ono nas trzyma przy życiu jak dar.

Niech długo trwa ten rytm, co mnie niesie,

Dbać o to będę, bo koniec mi nie śpieszy.

9 X ‘25